Kusturica zrobił dobry film, ale... no właśnie. W sumie, jako całość, wydaje się przegięty; w sensie: przerysowany, przejaskrawiony. Chyba dużo bardziej podobał mi się "Czarny kot, biały kot". Dałem 7/10.
Właśnie obejrzałam i mam takie same odczucia, ale widzę, że większości osobom się podobał. Moim zdaniem to takie odcinanie kuponów od dobrze znanego sposobu filmowania, który odniósł sukces. Z tym że powtarzane robi się coraz mniej ciekawe i mniej śmieszne. i końcówka też taka sobie, niedopracowana moim zdaniem, jakby już czasu zabrakło. rozczarowałam się zdecydowanie :o( ach, jeszcze jedno - żal mi było tego biednego osła, co musiał cały czas biegać z tym siodłem (?) na grzbiecie.
Ja tam nie zawiodłam się absolutnie. Pewnie pisząc to mieć będę ciężki grzech na sumieniu, ale Zycie jest cudem podobało mi się gdzieś z 1/3 bardziej niż klasyk z kotami. Sposób fimowania i klimat podobny, ale na korzyść tego pierwszego - ciekawsze postacie, o których cokolwiek można powiedzieć, w przeciwieństwie do bohaterów Czarnego kota. Tam na pierwszym planie byl absurd i muzyka, kto i co, mniej ważne.